Niepostrzeżenie i bez wielkich nagłówków w gazetach powróciło do polskiego Sejmu liberum veto. Na czym bowiem polegał ów dziwoląg parlamentaryzmu narodowego? Nie na tym przecież, że któryś z posłów wymuszał na większości swoje zachcianki. Tego próbował ostatnio pan Gabriel Janowski i pomimo dosyć obrzydliwej postawy znacznej części sali jednak się nie udało. Liberum veto funkcjonować nie mogło i nie może bez woli większości. Dopiero wtedy, kiedy większość warchołów uzna prawo pojedynczego warchoła lub mniejszości warchołów do warcholenia, mogą oni bruździć.
Polityka
1.2003
(2382) z dnia 04.01.2003;
Stomma;
s. 106