Archiwum Polityki

Wyprawa do Chicago

[dobre]

„Chicago” jest jak na musicalowe standardy dziełem dość ponurym. Nie dość, że jego bohaterkami są morderczynie (w tym jedna poczwórna), to jeszcze porusza mało rozrywkowe tematy: cynizmu prawników, bezmyślności mediów czy manipulacji zbiorową świadomością. Reżyser Krzysztof Jasiński uznał chyba jednak, że Polacy łakną rozrywki, a nie rozdrapów. „Chicago”, jakie pokazał w warszawskim Teatrze Komedia w Warszawie, jest więc połączeniem benefisów z telewizyjnej Dwójki z porządną rewią. Spektakl ocieka erotyzmem i przekonuje, że każda morderczyni to wielce atrakcyjna nimfomanka, a więzienne spacerniaki w USA przypominają domy schadzek.

W Komedii wystawiane są praktycznie dwa spektakle. Albowiem z teatralnego wentylu bezpieczeństwa, jakim jest podwójna obsada niektórych ról, reżyser uczynił cnotę. Nie ma zmienniczki tylko Barbara Melcer, poza nią dublują się wszyscy, z baletem i chórkami włącznie. Konfrontacja to ciekawa, lecz – używając modnej ostatnio terminologii piłkarskiej – przypomina grę do jednej bramki. Z pierwszej obsady prawdziwą kreację stworzył tylko Jacek Bończak. Najbardziej rozczarowuje Joanna Liszowska w jednej z dwóch głównych ról. Trzy miny, burza loków, szkolny głos i ponętny ruch biodrami to za mało, by zbudować rolę. Partnerujący jej Piotr Gąsowski regularnie zapominał tekstu i grał jak w „Kabareciku” Olgi Lipińskiej. Na ich tle „zmiennicy” z Katarzyną Skrzynecką i Emilianem Kamińskim na czele wypadli o wiele lepiej.

Piotr Sarzyński

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 26.2002 (2356) z dnia 29.06.2002; Kultura; s. 48
Reklama