Dla ponad pół miliona posiadaczy kont internetowych czynnikiem podstawowym jest wygodny dostęp do własnych pieniędzy, trochę co prawda zakłócany przez niedoróbki w mechanizmach operowania kontami. Niedoróbki wytykamy e-bankom przy różnych okazjach. Znikają one jednak dość wolno, podobnie jak wolno poprawia się funkcjonalność kont, czasem pozostająca w tyle w porównaniu z ich papierowymi wersjami – ku rozczarowaniu użytkowników.
Źródłem często drobnych, ale denerwujących braków jest brak wyobraźni ze strony projektantów i programistów. Zapominają oni, że mimo możliwości telefonicznego wsparcia użytkownik obsługuje konto sam, bez odbycia szkoleń i kursów, jakie prowadzi się dla kasjerów w tradycyjnych bankach.
Z oczywistych względów decyzje dotyczące zmian oprogramowania i przeróbek czy poprawek systemów podejmowane są w bankach ostrożnie, co przekłada się na spory czas, jaki upływa między zgłoszeniami takich niedoróbek ze strony aktywniejszych użytkowników a momentem wprowadzenia zmian.
W ramce, pochodzącej z pionierskiego w naszej e-bankowości i bardzo aktywnego niegdyś serwisu www.ebanki.pl, wyliczone są podstawowe metody zapewnienia bezpieczeństwa bankowych kont internetowych. Od samego początku bankowości internetowej w Polsce, a więc od października 1998 r., kiedy to pojawił się protoplasta dzisiejszego eurokonta WWW Pekao SA, nie słyszymy o włamaniach do kont internetowych.
Stosowane dziś metody zabezpieczeń – tokeny, karty z hasłami jednorazowymi na zdrapkach lub tradycyjnym nośniku papierowym czy nawet budzące pewien niepokój ograniczenia dostępu tylko przy użyciu identyfikatora oraz hasła (ale powiązanych ze sztywną i dobrze strzeżoną listą odbiorców przelewów) okazują się w praktyce skuteczne.