Austriacy zaskoczyli samych siebie. Na rządzącą Austriacką Partię Ludową (ÖVP) głosowało 42,3 proc. wyborców. Główni konkurenci ludowców do władzy – socjaldemokraci z SPÖ, osiągnęli 36,9 proc. Daleko w tyle pozostały Partia Wolnościowa (FPÖ) Jörga Haidera (10,2 proc.) i Zieloni (8,9 proc.). Po raz pierwszy od 36 lat ÖVP pokonała socjaldemokratów i utworzy największy klub w wiedeńskim Nationalracie. Zwycięstwo partii dotychczasowego kanclerza Wolfganga Schüssela niespodzianką z pewnością nie było. Ale zaskoczyły jego rozmiary. Sondaże do końca zapowiadały walkę łeb w łeb zarówno między ÖVP i SPÖ (żadnej z partii nie wróżono przekroczenia granicy 40 proc.) jak i FPÖ i Zielonymi.
Najbardziej szokująca jest przegrana populistycznej FPÖ: utraciła ona blisko dwie trzecie głosów.
Kto będzie rządził? Są dwie możliwości: albo ÖVP i osłabiona FPÖ zdecydują się na kontynuację rządów, co pomimo sporych programowych rozbieżności nie jest nieprawdopodobne, albo do władzy powróci wielka koalicja ludowców i socjaldemokratów, która rządziła Austrią prawie przez cały czas po wojnie. Zwycięska ÖVP nie wykluczyła na razie żadnej z tych możliwości. Dla Polski wynik wyborów nad Dunajem oznacza niemal pewne poparcie naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Z wyjątkiem FPÖ, pozostałe partie opowiadają się bowiem za szybkim rozszerzeniem Unii na wschód.