Archiwum Polityki

Okrutny dowcip

:-)

Wprawdzie tytuł „Dowcip” tego nie sugeruje, ale sztuka amerykańskiej autorki Margaret Edson opowiada o umieraniu, a mówiąc ściślej o beznadziejnym zmaganiu z rakiem w jego ostatnim stadium. Centralnym elementem scenografii jest szpitalne łóżko, na którym zwija się z bólu Vivian Bearing, profesor uniwersytecka, zajmująca się zawodowo poezją metafizyczną. Teraz musi skupić się na swym ciele, które ją zdradza. To filozoficzne i zarazem bardzo biologiczne doświadczenie. Szpital jest miejscem, w którym każdemu należy dawać nadzieję, co w tym wypadku stwarza nieodparcie komiczne sytuacje. Od otwierającego sztukę pytania personelu: „Jak się pani czuje, pani profesor?” i zwyczajowej odpowiedzi: „Bardzo dobrze”. A czuje, że umiera. Ale te egzystencjalne dowcipy są tak okrutne, że nie mamy ochoty się śmiać. Zanim zobaczyłem „Dowcip”, wyreżyserowany w warszawskim teatrze Studio przez Magdalenę Łazarkiewicz, widziałem wersję filmową Mike’a Nicholsa z Emmą Thompson w roli głównej. Była to naprawdę porażająca kreacja, dla stworzenia której artystka użyła nadzwyczajnych środków, z obcięciem włosów na łyso włącznie. W Studio umierającą profesor gra Teresa Budzisz-Krzyżanowska i robi to bardziej powściągliwie, ale także z doskonałym efektem. Od dawna nie było w warszawskich teatrach takiej kreacji.

(zp)

:-) świetne
:-, dobre
:-' średnie
:-( złe
Polityka 48.2002 (2378) z dnia 30.11.2002; Kultura; s. 53
Reklama