Archiwum Polityki

Bez głowy

Chociaż prokurator postawił już zarzut osobie podejrzanej, wciąż nie wiadomo, kto ukradł cenną rzeźbę z Dylewa. Sposób prowadzenia śledztwa budzi ogromne wątpliwości, a za sprawą może się kryć zwykła intryga przeciw małżeństwu archeologów.

Wykuta w marmurowym bloku głowa Johanna Larassa, ogrodnika pracującego niegdyś w należącym do pruskiej rodziny von Rose majątku w Döhlau, zniknęła rok temu. Prokurator Krzysztof Kłokocki z Ostródy o kradzież podejrzewa Monikę Muszyńską, 30-letnią archeolog z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. To żona prof. Tomasza Mikockiego, archeologa o międzynarodowym autorytecie. Prokurator zapewne sądzi, że współdziałał z nią profesor, bo trudno sobie wyobrazić, aby mogła dokonać tego czynu bez wiedzy męża. Paradoks polega na tym, że to prof. Mikocki wraz z żoną od grudnia 2000 r. próbowali przekonać różne osoby i instytucje, że głowa ogrodnika to drogocenne dzieło sztuki, któremu grozi unicestwienie.

Döhlau od 52 lat nosi nazwę Dylewo. Majątek rodziny von Rose (patrz ramka) oddano po wojnie pod władanie PGR. Teraz zarządza nim Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa. Po wojnie o należące do majątku park i staw nikt nie dbał, rzeźba leżała wśród chaszczy na wyspie. Pewnie leżałaby do dzisiaj, gdyby nie nadany jej rozgłos przez prof. Mikockiego i jego żonę. W prasie pojawiła się informacja, że dzieło ma wartość ok. 50 tys. dol. Jesienią 2001 r. nieznani sprawcy za pomocą specjalistycznego sprzętu – wyciągarek ze stalowymi linami, być może dźwigu – wywieźli z wyspy ważący od 1,5 do 2 ton marmur (wymiary 110–100–50 cm). Prokurator Krzysztof Kłokocki: – Kradzieży dokonano 3 listopada 2001 r. Wszczęliśmy postępowanie, ale na skutek nieznalezienia sprawców zostało po kilku tygodniach umorzone. Potem jednak policja dotarła do ważnych świadków, postępowanie wznowiono w listopadzie tego roku. W efekcie jednej osobie przedstawiono zarzut. Innych informacji ze względu na dobro śledztwa nie mogę podać. Prokurator nie ujawnia, że zaraz po kradzieży nie zabezpieczono śladów.

Polityka 48.2002 (2378) z dnia 30.11.2002; Społeczeństwo; s. 84
Reklama