Archiwum Polityki

Wróg jest wieczny

Jarosław Makowski: – Jak to się stało, że neokonserwatystom udało się porwać Amerykę na osiem lat?

Ira Chernus: – Po raz pierwszy zdobyli oni władzę pod koniec lat 70. Byli też główną siłą, która popierała Ronalda Reagana w kampanii wyborczej w 1980 r. W swej politycznej retoryce odwoływali się do ludzkiego pragnienia stabilnych, moralnych i społecznych wartości, które – jak wielu twierdziło – zostały podkopane przez rewolucję seksualną późnych lat 60. Dodatkowo neokonserwatyści skutecznie zagrali ideą zimnej wojny i wielkim wyścigiem zbrojeń jako symbolami przywiązania do moralności. Przejawem takiego przywiązania miał być jasny podział na dobrych chłopców, którzy walczą przeciwko łobuzom. Wszystko to razem sprawiło, że wielu Amerykanów do dziś żywi przekonanie, iż w Stanach Zjednoczonych istnieje i funkcjonuje ustalony oraz niewzruszony system moralny.

I dlatego – jak przekonuje choćby Thomas Frank w głośnej książce „What’s the Matter with Kansas” (Co się stało z Kansas?) – neokonserwatyści przekonali Amerykanów, iż ważniejsze jest to, w co się wierzy, niż to, ile ma się w portfelu?

Ludzie, którzy dwukrotnie zagłosowali na Busha, nie zrobili tego przypadkowo. Opowiedzieli się za przesłaniem, które rozpoznali jako ich własny, najlepszy interes. Ale wielu liberałów wciąż nie potrafi zrozumieć, że biedni wyborcy Busha nie definiują swoich interesów w rozumieniu ekonomicznym. Dla tych ludzi ważny jest właśnie ustalony i trwały kodeks moralny, który pokazuje, co jest dobre, a co złe. Ten podział jest niezbędny, gdyż – ich zdaniem – wpływa na stabilność społeczeństwa.

Richard Rorty widział szansę na reelekcję Busha w tym, że Amerykanie nie zmieniają prezydenta, gdy ten jest na wojnie.

Polityka 15.2008 (2649) z dnia 12.04.2008; Świat; s. 54
Reklama