Japończycy lubią wyznaczać trendy w dziedzinie codziennych technologii; ten akurat wynalazek, który upowszechnili, może nie jest godny Nobla z literatury, ale chyba trzeba się będzie przyzwyczaić. Chodzi o keitai shosetsu, powieści na komórkę, odcinkowe formy literackie rozsyłane drogą esemesową. Ostatni hit, romantyczna opowieść „Koizora” (Niebo miłości), miał 25 mln czytelników! Rzecz jasna żadna papierowa wersja literatury nie sprzedała się w takim nakładzie. Komórkowe medium narzuca ograniczenia: forma musi być zwięzła, treść niezbyt obfita, stosowane są też skróty i żargon używany przy pisaniu esemesów. Tak, żeby w sumie dało się rzecz łatwo skonsumować, stojąc w metrze z komórką w dłoni. Można kręcić nosem, że to licha namiastka, ale biznes i owszem. Zwykle takim powieściowym przebojom towarzyszy komiksowa wersja manga, płyta z muzyką, którą puszcza się w sklepach, a także film, szybko wypuszczany także na DVD. Wszystko zresztą można za parę groszy ściągnąć z sieci. Okazuje się, że to teraz główna strawa kulturalna japońskich 15–24-latków. Znaczy: swoich nowych przyzwyczajeń łatwo nie porzucą.