Złoty Niedźwiedź w Berlinie przyznany dramatowi policyjnemu „Elitarni” Brazylijczyka José Padilhi wzbudził pewne kontrowersje. Poszło o brutalne, niesłychanie mocne przesłanie, sprowadzające się mniej więcej do stwierdzenia, że najskuteczniejszym środkiem zaradczym na terror narkotykowych karteli w Ameryce Południowej jest bezwzględne zabijanie przywódców handlarzy. Nie sąd, nie współpraca z policją, tylko łapanka i strzał w głowę. Faszyzm kontra demokratyczne procedury. Film to bardzo elegancko ilustruje, pytając o koszty takiego działania. Jaką cenę płacą przedstawiciele prawa za brak moralnych hamulców? Członkom doborowej jednostki BOPE, wyznaczonej do likwidacji mafii w favelach Rio de Janeiro, wolno wszystko, z torturami włącznie. Pod jednym warunkiem – muszą być nieprzekupni i stać zawsze po właściwej stronie. Nie wyłączając miłych studentów popalających trawkę w przerwach wykładów i przedstawicieli organów ścigania biorących łapówki od przestępców cała reszta świata w ten czy w inny sposób jest uwikłana w nielegalny handel. Dlatego elitarnym pozwala się na więcej. Aby wytrzebić zło, mogą używać najdrastyczniejszych środków. Za wykrzyczenie tej okrutnej prawdy, brzmiącej szczególnie szokująco w brazylijskich realiach, gdzie pleni się korupcja na niespotykaną skalę, autorom filmu należą się brawa. „Elitarni” to świetnie udokumentowane (opisane fakty zostały wzięte z życia) i brawurowo zrealizowane sensacyjne widowisko. Padilha jest jeszcze młodym reżyserem (41 lat), nakręcił dopiero swój drugi film. Wdarł się nim do elity latynoskich filmowców.