Polityce krajowej wciąż brakuje polityków odważnych, skutecznych, a przy tym uczynnych i przyjaźnie nastawionych do ludzi. Na szczęście brak niweluje z powodzeniem poseł Eugeniusz Kłopotek z PSL, który swoim działaniem stara się przekraczać rozmaite granice. Niedawno ten ludowy polityk w wywiadzie dla „Dziennika” oświadczył np., że czas skończyć z mitem, iż w załatwianiu kolegom i znajomym pracy tam, gdzie tylko się da, jest jakoby coś nagannego. Kłopotek od lat uparcie walczy z tym niestety wciąż pokutującym w naszym kraju mitem, załatwiając na własną rękę i dzięki własnym znajomościom pracę każdemu, kto go o to poprosi. Skromnie przyznaje, że wystarczy mu do tego tylko telefon. „Przez kilkanaście lat mojego funkcjonowania na stanowisku publicznym wykonałem kilka tysięcy takich telefonów do różnych prezesów, dyrektorów, burmistrzów, wójtów, prezydentów, wojewodów” – mówi.
Podkreśla, że wszystkich stara się traktować jednakowo, dlatego pracę potrafi załatwiać nie tylko rodzinie, kolegom ze studiów, znajomym, ale – co szczególnie dobrze o nim świadczy – także ludziom zupełnie mu nieznanym (choć oczywiście niewykluczone, że dobrze znanym ludziom, których zna). „Nie patrzę wtedy, czy ktoś jest zielony, czerwony czy czarny” – oświadcza poseł, czym niewątpliwie wpisuje się w piękną chłopską tradycję tolerancji, chociaż z drugiej strony można mieć obawy, czy załatwianie pracy ludziom zielonym (zwłaszcza kompletnie) nie narazi posła Kłopotka na uzasadniony zarzut zbytniej tolerancji.
Ważne, że sympatyczny poseł o swojej działalności mówi zwyczajnie, bez niepotrzebnego puszenia się. „Dla mnie to jest zupełnie normalne” – oświadcza, uspokajając w ten sposób tych, którzy z niewiadomych powodów (brak instynktu społecznikowskiego?