Archiwum Polityki

Idę i uśmiecham się do ludzi

Rozmowa z Ryszardem Kapuścińskim

Ćwierć wieku temu zaczęła się wolna Polska – Polska Solidarności. A w 1989 r. ostatecznie zwyciężyła, obalając komunizm. Ale wolą wyborców władzę obejmuje teraz orientacja kwestionująca dotychczasowy kierunek zmian. Czy pana zdaniem Polska wykorzystała szansę, jaką dało jej zdobycie wolności? Co pan uznaje za najważniejsze w minionych 16 latach?

Ryszard Kapuściński: – Kluczowe jest to, że Polska może wreszcie uczestniczyć w ogólnych przemianach, jakie zachodzą w świecie.

To skutek końca zimnej wojny i związanego z tym ogólnego otwarcia się świata. Do 1989 r. świat był szczelnie podzielony, a więc zamknięty. I co ważne: żelazna kurtyna oddziaływała w obu kierunkach. Człowiek z Zachodu, kiedy pojawiał się na obszarze bloku sowieckiego, był czujnie obserwowany. Ale także człowiek ze Wschodu, któremu udało się przekroczyć granicę i choć na chwilę dostać na Zachód, również był tam bacznie obserwowany i też miał się nieswojo.

Obcość ta miała naturę nie tylko polityczno-militarną, lecz także kulturową. Ta dyskryminacja była mocno odczuwalna.

To pierwsza rzecz, która jest niebywałym postępem – zanikanie granic. Młodzież dziś w ogóle nie rozumie tego problemu: że jeszcze nie tak dawno nie do wyobrażenia było, iż można będzie swobodnie poruszać się po świecie. Dziś młodzi jeżdżą, gdzie chcą, a paszport jest rzeczą codziennego użytku, czymś oczywistym. A rezultatem są olbrzymie zmiany kulturowe i mentalne, związane z poznawaniem innych ludzi i ich tradycji.

To wynik przemiany całego świata, ale też tego, co się stało w Polsce – rewolucji zapoczątkowanej przez Solidarność. Tymczasem młodzież często już nie kojarzy tej zależności – dlatego zadaniem historyków i mediów jest nieustanne tego przypominanie.

Polityka 5.2007 (2590) z dnia 03.02.2007; Kraj; s. 32
Reklama