Archiwum Polityki

Wieloryby przestworzy

Coraz więcej ładunków przewozi się drogą lotniczą. Wśród tysięcy samolotów transportowych są niezwykłe konstrukcje. Najnowsza z takich maszyn właśnie pojawiła się na niebie.

Typowe ładunki lotnicze wozi się w standardowych kontenerach lub na paletach, problem stwarzają natomiast towary wielkogabarytowe lub o nietypowych kształtach, które nie mieszczą się na pokładzie samolotu. Często – z racji rozmiarów – nie da się ich również przewieźć drogą lądową i wtedy w sukurs przychodzą konstruktorzy, którzy budują maszyny do specjalnych poruczeń.

Boeing, podejmując prace nad najnowszym samolotem pasażerskim B787 Dreamliner, wyszedł z założenia, że będzie on budowany w międzynarodowej kooperacji. Rozłożenie zadań na poddostawców, rozsianych po całym świecie, ma znacznie obniżyć koszty. Ponieważ firma nie dysponowała samolotem do transportu wielkogabarytowych elementów konstrukcyjnych, stanęła przed potrzebą modernizacji pod tym kątem seryjnej maszyny Boeing 747-400 Jumbo Jet, która ma udźwig 110 t i może pomieścić do 770 m sześc. ładunku. Przebudowano ją więc na wersję specjalną B747LCF (Large Cargo Frighter) na Tajwanie. Powiększono objętość kadłuba do 1845 m sześc. Zachowano dotychczasowe silniki, skrzydła i systemy sterowania. Przekonstruowano natomiast statecznik pionowy, podwyższając go o 1,5 m. Załadunek następuje po otwarciu ogonowej części kadłuba i wykorzystaniu ruchomej rampy lotniskowej.

Dreamlifter

Pierwsza z takich maszyn weszła właśnie do eksploatacji, przewożąc 12 stycznia z Japonii do USA pierwsze elementy nowego sztandarowego samolotu pasażerskiego Boeing 787 Dreamliner. Drugi transportowy B747LCF zacznie latać jeszcze w tym roku, a trzeci – w 2009 r. Będą one służyć głównie do transportu wielkogabarytowych elementów kadłuba Dreamlinera od poddostawców z Japonii, Włoch, Kanady i z fabryk amerykańskich do Everett w USA, gdzie będzie ostatecznie montowany. Takie rozwiązanie pozwoli obniżyć koszt transportu o 20–40 proc.

Polityka 5.2007 (2590) z dnia 03.02.2007; Nauka; s. 74
Reklama