Archiwum Polityki

Piłka trafia w pornografię

Dopóki o walce z pornografią tylko się mówiło, panował nastrój wesołości i żartu. Ale żarty się skończyły, bo do Sejmu trafił właśnie projekt stosownej ustawy autorstwa posła Piłki z PiS.

Jak wiadomo, pornografia to wróg chytry i przebiegły, gdyż nikt nie wie, czym naprawdę jest i jak wygląda. Opisy ludzi, którzy twierdzą, że pornografię widzieli, są sprzeczne i niejasne. Prokuratura i policja pozostają w tej sytuacji bezradne, ponieważ nie bardzo wiedzą, co ścigają. Pewna siebie pornografia cynicznie tę bezradność wykorzystuje – panoszy się, bezwstydnie wypina goły tyłek w witrynach kiosków i jeszcze w żywe oczy zaprzecza, że to ona.

Piłka chce trafić w tę wypiętą część ciała celnie i mocno, żeby aż klasnęło. Zdaniem „Dziennika” chce on mianowicie ustawowego uznania, że pornografią jest wszystko, co pobudza seksualnie. Następnie chce tego wszystkiego zakazać. Korzyści płynące z takiego rozwiązania są oczywiste: ludzie przestaną się niezdrowo podniecać wszystkim, a być może nawet przestaną się podniecać czymkolwiek. Zaczną normalnie żyć i pracować.

Piłka przyznaje, że nie wie dokładnie, co może pobudzać seksualnie, bo się tymi sprawami nie zajmuje. Jako posłowi prawicy podniecenie seksualne jest mu obce, dlatego kompetentnie orzekać w tych sprawach mają sądy, które wnikliwie zbadają każdy konkretny przypadek (rozstrzygając ewentualne podniecenie na niekorzyść oskarżonego).

Czy projekt posła Piłki to zamach na wolności obywatelskie? W żadnym razie, twierdzą jego koledzy z PiS. Jest przecież oczywiste, że dorośli obywatele mają niezbywalne prawo sami decydować o tym, co za własne pieniądze chcą oglądać. Byle tylko za bardzo się przy tym nie podniecali.

Polityka 5.2007 (2590) z dnia 03.02.2007; Fusy plusy i minusy; s. 91
Reklama