Mąż Danuty to policjant, mężowie Magdy, Renaty i Gizeli – biznesmeni, mąż Krystyny – prezes spółdzielni, Aleksandry – lobbysta, a syn Haliny – student. Aresztowania spadły nagle. Widziały swoich mężczyzn wprowadzanych do policyjnych radiowozów. Słyszały zatrzaskujące się drzwi. I pozostały w ciszy, jaka nastąpiła potem. Samotne i na pozór bezradne. Ale przecież nie bezbronne. Wszystkie twierdzą, że to pomyłka – aresztowania są niesłuszne, zarzuty nieprawdziwe. Dlatego walczą, krążą od drzwi do drzwi, przekonują, proszą i grożą.
Żona lobbysty
Marek Dochnal stoi pod zarzutem korupcji na dużą skalę, prania brudnych pieniędzy i przestępstw podatkowych. Od 1,5 roku przebywa w areszcie. Współpracuje z prokuraturą, ujawnia fakty, obciąża inne osoby (m.in. Andrzeja Pęczaka), ale do popełnienia przestępstw nie przyznaje się. Toczy grę o niski wyrok, a nawet uniewinnienie. Aleksandra pomaga swojemu mężowi dyskretnie. – Między nimi istnieje nadzwyczaj silny związek emocjonalny – uważa bliski znajomy rodziny. Są małżeństwem od 10 lat, mają dwoje dzieci, młodsza córeczka przyszła na świat, kiedy ojciec już siedział w areszcie. Aleksandra, mieszkająca wcześniej w Londynie, sprowadziła się do Polski na stałe, aby być bliżej męża.
Od początku próbowała docierać do dziennikarzy, nadawać sprawie męża rozgłos i przedstawiać go w innym, niż chciała prokuratura, świetle. – Początkowo dziennikarze byli niechętni. Spotykali się, słuchali, ale oświadczali, że dobrze to o Dochnalu nie napiszą – wspomina uczestnik spotkań. Aleksandra była uparta. Nadal prowadziła swoją pracę u podstaw, przekonywała, namawiała. Prowadziła coś na kształt nieformalnej agencji PR kształtującej pozytywny wizerunek Marka Dochnala.