Dobra passa Bollywoodu trwa. Na nasze ekrany trafia kolejny przebój hinduskich filmowców „Gdyby jutra nie było”. Wyreżyserował go debiutant Nikhil Advani, który zawodowe szlify zdobywał asystując przy produkcji znanego w Polsce musicalu „Czasem słońce, czasem deszcz”. Doświadczenie zebrane na planie tamtego hitu procentuje, bo sposób realizacji oraz fabuły obu melodramatów mają wiele ze sobą wspólnego. Tym razem chodzi o perypetie trójki bajecznie urodziwych przyjaciół, którzy pochodzą z dobrych domów, mieszkają w Nowym Jorku i muszą dokonać wyboru życiowego partnera. Nieskomplikowana fabuła toczy się wedle oczywistego schematu. Nadąsana Naina (Preity Zinta) zakochuje się bez pamięci w anielsko dobrym Amanie (Shah Rukh Khan). Na drodze do ich szczęścia staje jednak pewny siebie podrywacz (Saif Ali Khan), który nieoczekiwanie zaczyna pałać wielkim, autentycznym uczuciem do Nainy. Gdyby nie egzotyczne plenery i fantastyczna muzyka, łącząca zachodnie brzmienie i indyjską tradycję, mielibyśmy do czynienia z klasycznym trójkątem miłosnym w stylu harlequinów Grocholi. Wielbiciele rodzimych komedii romantycznych powinni to docenić i bawić się na tym filmie równie doskonale.