Archiwum Polityki

Modne luksusy

Gdzie i czym podróżować, by spędzić urlop modnie i zasobnie? Podpowiadamy kilka tropów.

Głodni, wciśnięci w wąski fotel, a mimo wszystko zadowoleni – tak latało się dawniej. Dziś także lecąc na urlop bogaci klienci gotowi są płacić za klasę biznes, a nawet pierwszą – mówi kasjerka z warszawskiego biura podróży.

Podniebny szpan

Co zyskują? Na krótkich trasach niewiele. Za bilet na klasę ekonomiczną do Berlina kupiony w kwietniu na lot w lipcu trzeba zapłacić ok. 550 zł, a w klasie biznes – ponad 2900 zł. Fotele w obu klasach są identyczne. Różnica sprowadza się zatem tylko do poczęstunku. Czy przez godzinę lotu zdążymy zjeść i wypić za 2350 zł? Wątpliwe.

Inaczej, gdy lecimy daleko. Najtańszy bilet na lipcowy lot Lotem do Nowego Jorku kosztuje ok. 3,3 tys. zł, w klasie biznes – ponad 9,5 tys. zł. W tej ostatniej dostaniemy lepsze jedzenie, szerszy i bardziej odchylany fotel oraz dodatkowe pół metra na nogi. Sporo, ale czy adekwatnie do ceny?

Korzystając ze strony www.expedia.com (angielskojęzyczna) lub www.samoloty.onet.pl (mniej wygodna, lecz polska) znajdziemy oferty innych przewoźników. Taniej niż LOT, bo za ok. 8 tys. zł, przewiozą nas klasą biznes: Alitalia, Swiss, KLM oraz Austrian Airlines. Podróż trwa odrobinę dłużej, ale mamy też dodatkowy komfort: własny ekran telewizyjny, gry komputerowe oraz znacznie większy i bardziej wygodny fotel. Za ok. 8,5 tys. zł polecieć można z British Airways i wtedy mamy fotel rozkładany w płaskie łóżko.

Szczególnie wymagającym turystom klasa biznes nie wystarcza. Luksus znajdą w klasie pierwszej; tak drogiej, że na jej utrzymywanie stać tylko ok. 30 linii lotniczych na świecie (ostatnio zlikwidowała ją Iberia i Delta). W first class standardem jest fotel masujący nam plecy, w nocy rozkładany w dwumetrowe łoże. Spodziewać się można też wykwintnych potraw.

Polityka 17.2006 (2552) z dnia 29.04.2006; Poradnik; s. 124
Reklama