Archiwum Polityki

Wybór Serbii

Serbowie to dziś chyba najbardziej rozdarty naród Europy. Pesymizm i brak wiary, ale i energia liberalnych reform. Ciągłe rozdrapywanie ran i rozpamiętywanie krzywd, ale i rosnąca potrzeba, żeby wreszcie zacząć żyć normalnie, po ludzku, jak wszyscy wokół.

W niedawnych, pierwszych po rozpadzie federacji z Czarnogórą, wyborach parlamentarnych zwyciężyła Radykalna Partia Serbii (RSR). Jej liderem jest oskarżony o zbrodnie wojenne Vojislav Szeszelj. Radykałowie zawsze mieli żelazny elektorat, który i tym razem nie zawiódł. Zwłaszcza że okoliczności sprzyjają powszechnej mobilizacji.

Po pierwsze, sprawa Ratko Mladicia, generała poszukiwanego od lat przez Trybunał w Hadze. Haga twardo żąda wydania Mladicia. Kolejny termin, jaki prokurator Carla del Ponte wyznaczyła Belgradowi, upłynął z końcem kwietnia 2006 r. Postawiono nawet ultimatum, niewydanie Mladicia spowodowało zerwanie rozmów stowarzyszeniowych z Brukselą. Serbski rząd tłumaczył wprawdzie, że nie zna miejsca pobytu generała. Między wierszami zresztą sugerowano, że wydanie Mladicia przed wyborami do parlamentu doprowadzi do umocnienia pozycji sił ultranacjonalistycznych z partii Vojislava Szeszelja i Tomislava Nikolicia.

Najbardziej drastyczny krok, na jaki zdobył się rząd Vojislava Kosztunicy, to nakaz aresztowania i wydanie listu gończego za Mladiciem. List niczego nie zmienił, podobnie zresztą jak nagroda wyznaczona przez Amerykanów za głowę generała – 5 mln dol. Mladić jest dla wielu Serbów bohaterem, a naciski Trybunału im silniejsze, tym większy wywołują opór. Trzeba przyznać, że nawet rząd nie był jednomyślny. Przeciw takiej postawie i jej skutkom protestowali liberałowie z partii G17 Plus, wicepremier Miroljub Labus i minister finansów Mladan Dinkić – zwolennicy poglądu, że im szybciej Serbia upora się z kłopotliwą przeszłością i doszlusuje do Europy, tym lepiej dla kraju (zapowiedzieli opuszczenie gabinetu, ale wytrwali do końca). Radykałowie nie dyskutują o wydaniu Mladicia, ich sprzeciw jest oczywisty. Śmierć Miloszevicia w haskim więzieniu jest wciąż najbardziej wymownym argumentem przeciwko współpracy z Trybunałem.

Polityka 6.2007 (2591) z dnia 10.02.2007; Świat; s. 58
Reklama