Białorusini nigdy nie wybili się na długo trwającą niepodległość państwową. Być może przyczyn tego należy doszukiwać się w ich przeszłości etnicznej – są bowiem zeslawizowanymi Bałtami.
Dociekliwi badacze dziejów białoruskich koncentrują swą uwagę na schyłkowych dekadach pierwszego tysiąclecia, kiedy władcy na Kijowie przystąpili do kategorycznej chrystianizacji, wywołując fale exodusu pogan za północne błota Polesia, w bezpieczne puszcze Bałtów, przodków dzisiejszych Litwinów i Łotyszy. Przy czym wypada też wiedzieć o istnieniu kontynentalnego naówczas szlaku „z Waregów w Greki”, funkcjonującego od antycznych wszak czasów. Na nim wytworzyły się, głównie za sprawą tychże Waregów-wikingów, wczesne formy protopaństwowe z ośrodkami w Kijowie, Nowogrodzie Wielkim, Połocku na Dźwinie.
Połock początkowo nie stanowił domeny słowiańskiej; władza spoczywała w rękach wojowników skandynawskich, wśród ludności zaś przeważał element właśnie bałtyjski, po części ugryjski. Slawizacja dokonywała się stopniowo, wskutek wyższej kulturalności Słowian, później ogarniętych cywilizacją chrześcijańską, finalnie bizantyjską.
Historyczną Białoruś kojarzymy z Wielkim Księstwem Litewskim,
które wespół z Koroną Polską powołało do życia Rzeczpospolitą Obojga Narodów w Lublinie w 1569 r. Księstwo zakiełkowało w warunkach swoistej ciszy dziejowej, jaka zapanowała na wschodniojaćwieskim dorzeczu górnego Niemna, znajdując oparcie w bogacącym się grodzie Mendoga, w Navahradku (Nowogródku). Wokół szalały wtedy wojny – Połock załamywał się pod ciosami Teutonów, Ruś dogorywała pod kopytami mongolskich ord, na Żmudzi i w Prusiech dorzynano barbarzyńców, a w Polszcze Łokietek czynił wysiłek, by odnowić królestwo. I tylko w Navahradku miewano wroga lichego, w postaci bałaganiarskich Galicjan, podbechtywanych przez Węgrów spoza Karpat lubo Mongołów rozsiadłych nad Dnieprem.