Archiwum Polityki

Z życia Simów

Wydawca: EA Polska, Komputer PC, cena 118 zł

Simy to już fenomen, który wyrwał się z niszy gier komputerowych i na stałe zagościł w popkulturze. Od wydania pierwszej części w 2000 r. na całym świecie sprzedano 50 mln gier z tej serii, co czyni ją największą i najbardziej dochodową w historii elektronicznej rozrywki. Najnowsza odsłona, „The Sims: Historie z życia wzięte”, to dobra okazja, aby na własnej skórze sprawdzić, czy jesteśmy podatni na sim-szaleństwo.

Choć na pierwszy rzut oka trudno właściwie zrozumieć, skąd ta popularność. Oto na ekranie stoi mały wirtualny człowiek. Podobnie jak prawdziwy ma swoje potrzeby fizjologiczne i psychiczne. Sterujemy każdą jego życiową aktywnością – dajemy jeść, zapewniamy wygody, uczymy, wysyłamy do pracy. Za zarobione w ten sposób pieniądze opłacamy rachunki, kupujemy ubrania czy urządzamy dom. Nasz Sim jednak nie jest z natury samotnikiem – obok żyją inne wirtualne postaci. Spektrum wzajemnych interakcji w grupie jest ogromne. Od głębokiej miłości do szczerej nienawiści. Tu wszystko jest możliwe, nawet poseł LPR żyjący w szczęśliwym gejowskim związku w domku na sielskim przedmieściu. Simy są niczym narzędzie do projektowania nieskończonej telenoweli, której jesteśmy reżyserem. Dla tych, którzy jeszcze z Simami się nie zetknęli, „Historie z życia wzięte” to zakup trafiony. Tym bardziej że aby się nimi bawić, nie trzeba mieć zainstalowanych poprzednich części gry. Piotr Stasiak

Polityka 7.2007 (2592) z dnia 17.02.2007; Kultura; s. 61
Reklama