Zdaję sobie sprawę, że rubryka ma charakter ironiczno-prześmiewczy, ale wydaje mi się, że nawet w przypadku tego rodzaju twórczości warto wiedzieć, o czym się pisze. Moją uwagę zwróciła notatka (POLITYKA 19) dotycząca przemianowania bydgoskiego mostu Staromiejskiego na most Jerzego Sulimy-Kamińskiego. Moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnie i niesłusznie wmieszano do sprawy politykę (z informacji można wywnioskować, że lewicowe władze Bydgoszczy uhonorowały jednego pisarza, bo był związany z SLD, a drugi sobie nie zasłużył, pewnie dlatego, że pracował w RWE). Sprawa wygląda inaczej. Pomysł uczczenia pamięci Sulimy-Kamińskiego poprzez nadanie jego imienia mostowi zrodził się w lokalnej gazecie, która zaprosiła czytelników, a także bydgoskich polityków, do wyrażania opinii na ten temat. Poparcie dla idei było niemal stuprocentowe, przy czym zgodnym głosem przemówili politycy z lewej, jak i prawej strony. Dlaczego uznano, że Jerzy Sulima-Kamiński zasługuje na własny most? Sądzę, że wzięto pod uwagę nie tylko jego ogromne poświęcenie i zaangażowanie w pracę społeczną na rzecz miasta i mieszkańców, więzi łączące go z Bydgoszczą (mieszkał tu całe życie, w przeciwieństwie do Tadeusza Nowakowskiego, który praktycznie od 1940 r. do śmierci przebywał poza Bydgoszczą), ale także fakt, że dał on bydgoszczanom ich własną epopeję, wspaniałą książkę „Most Królowej Jadwigi”.