Archiwum Polityki

Supermania

W Stanach Zjednoczonych Spider-Man zrobił, co do niego należało: z pajęczą zwinnością wspiął się na szczyt największych filmowych przebojów sezonu. Teraz film wchodzi na nasze ekrany. Będziemy mogli się przekonać, że efektowny powrót bohatera, stworzonego równo przed 40 laty, to nie tylko triumf współczesnego kina akcji, ale znak, że wśród publiczności masowej co jakiś czas odżywa tęsknota za niezłomnymi herosami, którzy naprowadzają wykolejony świat na właściwe tory.

Spider-Man – twór wyobraźni Stana Lee i Steve’a Ditko – pojawił się po raz pierwszy na łamach komiksu latem 1962 r. Popularność jeszcze jednego superbohatera zaskoczyła wszystkich, nic więc dziwnego, że opowieść o przygodach nastoletniego Petera Parkera, którego w czasie szkolnej wycieczki ugryzł zmutowany owad, została skwapliwie rozbudowana: dwa lata po debiucie człowieka-pająka pojawiła się postać jego największego wroga, czyli Zielonego Goblina, rok później twórcy komiksu wprowadzili Mary Jane – szkolną miłość młodego herosa.

O sukcesie Spideya, jak pieszczotliwie nazywają go fani, zadecydowało połączenie mało przystających do siebie cech. Z jednej strony Peter Parker uosabiał problemy przeciętnego amerykańskiego nastolatka: mieszkał z wujostwem w Queens, zadurzył się w koleżance, która woli jego najlepszego przyjaciela Harry’ego (syna, jak się okaże, Zielonego Goblina), doświadcza oczywiście szkolnej udręki, zatrudnia się w gazecie „Daily Bugle”. Wątek edukacyjny towarzyszy Spideyowi cały czas, okazuje się przecież, że musi on także uczyć się swoich pajęczych umiejętności, a nauka ta wcale nie przebiega bezboleśnie. Z drugiej strony bowiem biografia Parkera wypełniona jest niezwykłościami: jego wuj Ben zostaje zamordowany, nastolatek poprzysięga zemstę, zaś w pogoni za zbrodniarzami pomaga mu instynkt, nadzwyczajna zwinność, umiejętność przywierania do wieżowców i posługiwanie się pajęczą siecią. Warto przy okazji dodać, że z filmu z oczywistych względów wypadła jedna z efektowniejszych scen, gdy Spider-Man łapie rabusiów w pajęczynę rozpiętą między wieżowcami World Trade Center.

Heros bez skazy

W czerwcu 1938 r. na łamach „Action Comics” debiutował Superman. Postać to zaiste nieziemska: wystrzelona w kapsule z planety Krypton, obdarzona siłą, pozwalającą już w wieku niemowlęcym dźwigać samochody czy ciężkie meble, i szybkością, która sprawiała, że młody Superman biegał szybciej od rozpędzonych pociągów.

Polityka 25.2002 (2355) z dnia 22.06.2002; Kultura; s. 46
Reklama