Od pierwszego marca Kazimierz Marcinkiewicz ma objąć stanowisko dyrektora wykonawczego w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie. Kończy się właśnie tryb korespondencyjnego zatwierdzania tej kandydatury przez gubernatorów banku z Bułgarii i Albanii, z którymi Polska tworzy grupę w Radzie Dyrektorów EBOiR.
Oprócz pensji 105 tys. funtów, czyli ok. 610 tys. zł rocznie, nowy dyrektor będzie miał do dyspozycji biuro i sekretarkę oraz ewentualnie doradcę, jeśli Polska za niego zapłaci. Ponadto dostanie dodatek mieszkaniowy, ale najprawdopodobniej nie wystarczy on na pokrycie kosztów związanych z wynajęciem lokum. Za utrzymanie i samochód będzie musiał zapłacić sam.
EBOiR powstał w 1990 r., by wspierać transformację w Europie Środkowo-Wschodniej. Najwyższą władzą banku jest Rada Gubernatorów, w której zasiada 63 przedstawicieli państw i instytucji, najczęściej są to ministrowie finansów. Polskę reprezentuje jednak prezes NBP Sławomir Skrzypek, a mianowanie kandydata na dyrektora jest jego osobistą prerogatywą. Gubernatorzy wybierają w sumie 23 dyrektorów wykonawczych na trzyletnią kadencję. Choć bank pracuje głównie po angielsku, językami urzędowymi są również rosyjski, francuski i niemiecki. Według osób, które znają kompetencje językowe Kazimierza Marcinkiewicza, jest on „na progu samodzielności językowej”, a jego angielski jest na „średnim poziomie, do przyuczenia”. Wiadomo jednak, że bank jest w tym względzie dość tolerancyjny, dając nieco czasu na doszlifowanie języka.