W czasach zimnej wojny zawodowi kremlinolodzy na podstawie poszlak wróżyli przyszłość polityki kadrowej Czerwonego Imperium. Teraz, za Putina, jest trochę łatwiej. Ale czy na pewno? Awans 54-letniego Siergieja Iwanowa, dotychczasowego ministra obrony, na pierwszego wicepremiera odbierany jest jako oczywisty sygnał, że wskazany oto został przyszłoroczny sukcesor prezydenta Władimira Putina. Kontynuowana byłaby też w ten sposób tradycja wywiadowców KGB u szczytu władzy; Iwanow szpiegował w Szwecji i Wielkiej Brytanii, skąd został wydalony w 1983 r. Ale jest jeszcze wicepremier Dimitri Miedwiediew, związany z Gazpromem. To on na razie prowadzi w sondażu Instytutu Lewady z 38 proc. głosów, wobec 23 proc. wyborców gotowych głosować na Iwanowa. Ale nawet kremlowskich analityków zaskoczył awans nieznanego Anatolija Serdiukowa, dotychczasowego szefa federalnej służby podatkowej, na wakujące stanowisko ministra obrony.