Do Płakowic wprowadził się Bóg baptystów, robi cuda i mówi po polsku z leciutkim akcentem australijskim.
Iwona Zduńska młodość przeharowała w oborach PGR Marczów i kiedy ostatnio podczas porannej modlitwy usłyszała głos: chcę, żebyś dziś nie gotowała obiadu – naprawdę ciężko było jej nie złapać obieraczki do ziemniaków: – Siedmioro dzieci i głodny mąż. Stoczyłam wewnętrzną walkę, żeby zaufać woli Pana.
Wszystko wyjaśniło się, kiedy w drzwiach stanął mąż: – Wiesz, usłyszałem Go, ubłogosławił mnie zadaniem.
Darek, bezrobotny stolarz, zrobił tego dnia pomidorową i ziemniaki z sosem.
Polityka
8.2007
(2593) z dnia 24.02.2007;
Ludzie;
s. 80