Dzięki raportowi Antoniego Macierewicza wiemy już, że w funkcjonowaniu WSI miały miejsce nieprawidłowości bardzo poważne, nieprawidłowości mniej poważne oraz pozostałe nieprawidłowości, opisane m.in. w rozdziale „Inne nieprawidłowości w funkcjonowaniu WSI”. Do tych ostatnich raport zalicza – i słusznie – nieprawidłowość polegającą na tym, że jeden wymieniony z imienia i nazwiska pułkownik WSI notorycznie się upijał i „robił w spodnie”.
Powyższa nieprawidłowość w funkcjonowaniu wydaje się rzeczywiście poważna, mimo to niektórzy krytycy raportu zastanawiają się, czy należało ją ujawniać. Rzuca ona bowiem na służbę niekorzystne światło, a co gorsza ujawnia intymne mechanizmy działania niektórych ludzi tej służby. Na dodatek są to mechanizmy, które okazały się zupełnie niesprawne.
Szkoda, że raport w tak brutalny sposób odsłania całemu światu słabe punkty oficerów polskich tajnych służb, którzy, jak widać, po alkoholu mają trudności z utrzymaniem nie tylko dyscypliny służbowej. Nie miejmy złudzeń – obce wywiady, które wyniki raportu pilnie analizują, z pewnością będą się starały te słabości wykorzystać, a niesprawność określonych mechanizmów jeszcze pogłębić, co grozi kompletnym paraliżem działań.
Jedyny pozytywny morał, jaki ciśnie się na usta po lekturze rozdziału „Inne nieprawidłowości w funkcjonowaniu WSI”, jest taki, że łamanie prawa w ostatecznym rachunku nie popłaca. WSI próbowała załatwić wielu Bogu ducha winnych ludzi, tymczasem niektórzy jej oficerowie w końcu załatwili się sami.