Archiwum Polityki

Był kiedyś sędzia pokoju

Marek Ostrowski pisze o katastrofalnej sytuacji sądownictwa w Polsce [„Sąd nad prawem” POLITYKA 42], o zawaleniu sądów nadmierną liczbą sporów. W 1919 r. moi rodzice przeprowadzili się z austriackiej Galicji do pruskiego poznańskiego, na wieś pod Rawiczem. Był na tej wsi sędzia pokoju, rolnik, właściciel 25-ha gospodarstwa, oczywiście bez prawniczego wykształcenia. Załatwiał bardzo wiele spraw. Gdy fala prawników z Galicji zalała poznańskie województwo, sądy pokoju zniesiono! (...) W 1960 r. wprowadzono Społeczne Komisje Pojednawcze. Byłem przewodniczącym takiej komisji w Oświęcimiu (45 tys. mieszkańców) i przez 20 lat przeszło przez moje ręce ponad 1000 spraw. Głównym celem były ugody! Ponoć wolno nam było nakładać kary (niskie) na cele charytatywne. Za zgodą ukaranego! Były czasem nadużycia – przecież to Polska. (...) Gruntów nie wolno było dzielić, a ta komisja dokonała – ugodowo – masowego podziału gruntów na parcele itp. W innej komisji przewodnicząca (nauczycielka) uprościła sprawy wydając wyroki bez zwoływania rozpraw. Do działalności komisji źle odnosili się sędziowie, a jeszcze gorzej adwokaci! W roku 1981 komisje zniesiono.

Adam Szeliga, Oświęcim

Polityka 47.2002 (2377) z dnia 23.11.2002; Do i od redakcji; s. 18
Reklama