Archiwum Polityki

Miasta pięciu cudów

W wielu miastach wojewódzkich wyborcy dokonali prawdziwej rewolty. W wyborach prezydenckich przegrywali murowani faworyci, zwłaszcza SLD. Przedstawiamy studium pięciu, bodaj najciekawszych, przypadków. To bardzo pouczająca opowieść. Zapowiedź następnych barwnych wydarzeń.

Bydgoszcz – za arogancję po łapach

Roman Jasiakiewicz, dziś już tylko były prezydent Bydgoszczy, jeszcze przed pierwszą turą był murowanym faworytem. Jan Rulewski pytany dlaczego nie startuje, odpowiadał, że z Jasiakiewiczem nie ma szans. Działacze Platformy Obywatelskiej przyznają, że poparli Konstantego Dombrowicza trochę bez przekonania, namówieni przez byłą wojewodzinę, obecnie posłankę Teresę Piotrowską. Wynik pierwszej tury utwierdzał ich w tym przekonaniu: Dombrowicz zdobył zaledwie 19 proc. głosów, Jasiakiewicz prawie 45 proc. Ostatecznie były prezydent został z tymi swoimi 45 proc., a Dombrowicza poparło 55 proc. głosujących. To był grom z jasnego nieba.

Sztab Dombrowicza kampanię przeciwko Jasiakiewiczowi rozgrywał mądrze i spokojnie. Zaczęło się od oświadczenia majątkowego. Dombrowicz ujawnił swój majątek i oszacował go na 350 tys. zł. Jasiakiewicz zdecydowanie odmawiał i nagle, nie wiedzieć czemu, przed drugą turą ujawnił, że ma domy w Warszawie, Bydgoszczy, Sopocie. W sumie obliczono go na przynajmniej milion złotych. Odmówił jednak wyjaśnienia, jak do majątku doszedł. To zmieniło klimat wokół kandydata. Zaczęła drażnić nachalna, bogata kampania propagandowa.

Jasiakiewicz był wszędzie: na billboardach, na plakatach, na nalepkach na samochodach. Z wielkiego plakatu Leszek Miller wskazywał: Jasiakiewicz – to dobry wybór. Wydawało się, że rzeczywiście. Były prezydent sporo dla miasta zrobił, powiada się, że „odkorkował” Bydgoszcz, budował mosty, obwodnice, ulice. Tak się jakoś złożyło, że sporo inwestycji oddawano na dwa miesiące przed wyborami. „Kiełbasa wyborcza” – mówili nawet ci, którzy wcześniej o miejskich inwestycjach wyrażali się z uznaniem. Tymczasem Dombrowicz dalej pytał o pieniądze, ale tym razem już i o te z miejskiej kasy, dodając, że za dużo zrobiono na kredyt.

Polityka 47.2002 (2377) z dnia 23.11.2002; Kraj; s. 24
Reklama