Artykuł Agnieszki Niezgody i Ewy Winnickiej [„Wielkomiejska ciąża polska”, POLITYKA 41] dotyczył wyłącznie kobiet wykształconych, samodzielnych i dobrze sytuowanych, którym „nieplanowana-akceptowana” ciąża może jedynie spowodować zaburzenia w planowaniu osobistej kariery zawodowej. (...) Niestety „ze względu na znikomą świadomość antykoncepcyjną” (jak piszą autorki) zachodzą w nieplanowaną ciążę nie tylko wykształcone, zabezpieczone materialnie, dojrzałe kobiety. (...) Częściej rodzą kobiety niemające wykształcenia, własnych dochodów, żadnych szans na pracę, żyjące na granicy nędzy. W takich rodzinach ciąża traktowana jako dopust Boży także jest akceptowana, ale raczej z braku alternatywy, będącej pochodną „sejmowo-kościelnej zawieruchy”.
Określenie „wychowanie seksualne” kojarzyło się w pewnych kręgach na tyle źle, że w końcu w bólach urodził się przedmiot nauczania pod nazwą „wychowanie do życia w rodzinie”. Ilość godzin tego przedmiotu we wszystkich typach szkół jest żenująco niska na tle innych przedmiotów nauczania, co świadczy o zupełnym lekceważeniu problemu planowania polskiej rodziny.
Uczennice szkół ponadpodstawowych, mimo uczestniczenia w zajęciach wychowania do życia w rodzinie, nadal nie mają wiedzy o antykoncepcji, ponieważ w szkole uczy się tylko, jak powstrzymywać się od współżycia, a nie co zrobić, kiedy już „szklanka wody zamiast” nie wystarczy.
(...) W obecnej sytuacji społecznej zasadne jest, aby pracownicy opieki społecznej i lekarze zachęcali swoje podopieczne do stosowania antykoncepcji o wysokiej skuteczności równie gorliwie, jak przyznają zapomogi na dzieci i talony na żywność.