Archiwum Polityki

Jak to się robi w Polityce

Odsłaniamy kulisy pracy największego polskiego tygodnika opinii. Do tych faktów nie dotarł jeszcze nikt!

Zadanie brzmi: opisać, jak pracuje redakcja. Pytanie, od czego zacząć?

Zacznij od samego początku – radzi redaktor prowadzący, trawiony obsesją odnalezienia początku (a także środka i końca) w każdym tekście.

Problem w tym, że na samym początku redakcja jeszcze nie pracuje, gdyż nie zdążyły powstać żadne teksty, które nie zdążyły powstać, gdyż zgromadzeni na II piętrze dziennikarze na zebraniach swoich działów właśnie kombinują, o czym by tu napisać, aby okazało się to, jak mawia redaktor naczelny, atrakcyjne czytelniczo.

Zasadniczych problemów jest kilka. Po pierwsze – nie ma o czym pisać, bo wszystko wcześniej pokazała telewizja lub skonsumowała prasa codzienna.

Po drugie – jeśli jest coś, czego nie pokazała telewizja lub nie skonsumowała prasa codzienna, to znaczy, że publiczność nie jest tym zainteresowana, więc nie ma o czym pisać.

Po trzecie – jeśli już naprawdę znajdzie się coś ciekawego do opisania, może się okazać że:

A) nie jest to prawda;

B) nie nadaje się to na przód Kraju (a przód Kraju to wizytówka tygodnika i coś na nim musi być);

C) z czwartego, kierowniczego, piętra pada pytanie, czy naprawdę nie ma już niczego ciekawszego do opisania?

Dobre, ale takie sobie

W tej sytuacji redaktor naczelny rzuca polecenie, żeby koniecznie wyjść na miasto, do ludzi, żeby rozpytać, nawiązać kontakty, uruchomić osobowe źródła informacji, nadstawić ucha, wczuć się w rytm i przynieść coś naprawdę świeżego. I dziennikarze wstają, idą i w końcu zawstydzeni rzeczywiście przynoszą coś naprawdę świeżego.

Od tego momentu sprawy nabierają tempa właściwego pismu nr 1 w segmencie tygodników opinii. Po pierwsze – dziennikarze zgłaszają tematy tekstów kierownikom działów.

Polityka 9.2007 (2594) z dnia 03.03.2007; Na własne oczy; s. 116
Reklama