Archiwum Polityki

Jak skończył prawdziwy mężczyzna

Jacob Gedleyihlekisa Zuma jeszcze niedawno liczył, że będzie następcą takich pomnikowych postaci jak Nelson Mandela i Thabo Mbeki. Kochała go ulica, elity wiązały z nim przyszłość państwa. Miał być wielki, ale pogrążają go skandale.

Na początku listopada do jednego z komisariatów policji w Johannesburgu zgłosiła się 31-letnia nosicielka wirusa HIV. Zeznała, że została zgwałcona przez byłego wiceprezydenta RPA, 64-letniego Jacoba Zumę. Ofiara zna gwałciciela doskonale – jej ojciec to towarzysz Zumy z czasów więziennych. Kobieta gościła w domu polityka. Ona twierdzi, że „wujek” wszedł do jej pokoju, gdy już spała. Kiedy nie skorzystała z jego propozycji masażu, została zgwałcona. On utrzymuje, że wszystko odbyło się za jej zgodą, tym bardziej że wcześniej wysyłali sobie czułe esemesy.

Zumę kilka miesięcy ciągano po sądach.

Teraz uzyskał wyrok uniewinniający w pierwszej instancji, gdy sędzia Willem van der Merwe oczyścił Zumę z zarzutów. Wygląda jednak na to, że proces to koniec kariery człowieka, w którym widziano przyszłego przywódcę Afryki Południowej. Zuma pochodzi z bardzo biednej rodziny i w przeciwieństwie do wielu południowoafrykańskich polityków nie ma żadnego wykształcenia. Zapisał piękną kartę walki z apartheidem, był szefem murzyńskiego wywiadu i partyzantki. 10 lat spędził w więzieniu na wyspie Robben niedaleko Kapsztadu, dokąd zsyłano więźniów politycznych z najdłuższymi wyrokami. Po upadku apartheidu wspiął się na szczyt Afrykańskiego Kongresu Narodowego, największej południowoafrykańskiej partii, która w ostatnich wyborach parlamentarnych zdobyła 70 proc. głosów. Został jej wiceprzewodniczącym i wiceprezydentem kraju.

Zuma jest Zulusem, członkiem arystokracji plemiennej. A dla Zulusa piastowanie tak wysokich godności w Kongresie to wielka sprawa. AKN jest zdominowany przez lud Khosa, wywodzą się z niego Nelson Mandela oraz obecny przywódca Kongresu i prezydent Afryki Południowej Thabo Mbeki. Zważywszy na to, że w Afryce więzi plemienne są bardzo silne, to naturalne jest, że Zulusów w Kongresie traktuje się jak obcych, szczególnie na szczytach władzy.

Polityka 20.2006 (2554) z dnia 20.05.2006; Świat; s. 58
Reklama