Artykuł Adama Szostkiewicza „Pierwsza salwa zimnej wojny” [POLITYKA 9] pozwolił mi lepiej zrozumieć przez wiele lat owiany tajemnicą pobyt w Państwowym Ośrodku Wychowawczym w Policach k. Szczecina ok. 3 tys. uchodźców greckich i macedońskich. Jak wspomina Włodzimierz Brzeziński w swojej książce „Byłem Grekiem”, gdy zatrudniano go (i innych nauczycieli) na początku lat 50., musiał podpisać zobowiązanie dochowania tajemnicy służbowej, iż w ośrodku przebywają i uczą się dzieci greckie i macedońskie. Brzeziński podaje (za publikacją węgierską), że Sowieci pod koniec lat 40. rozmieścili ponad 20 tys. Greków i Macedończyków w ośrodkach w krajach demokracji ludowej.
Myślę, że dla Stalina była to sprawa wstydliwa: na mocy porozumień musiał poświęcić komunistyczną partyzantkę grecką. Lustrzanym odbiciem było wstrzymanie poparcia przez rząd angielski naszej AK i dopuszczenie do jej rozgromienia przez rząd sowiecki.
Ogólniejsza refleksja, jaka mi się nasuwa, to że utworzenie centrów przeciwko wypędzeniom jest pozbawione sensu. Wypędzenia, uchodźstwo, masowa emigracja są przeważnie pierwszym lub ostatnim bolesnym akordem wojen. Zatem powinny powstać centra przeciwko wojnom, które pokazywałyby okropności wojny (bombardowania, tortury, obozy zagłady i wysiedlenia).
Barbara Sowińska-Adamczyk
, Nowe Warpno