Zofia i Ewelina są absolwentkami Wojskowej Akademii Technicznej, rocznik 2005; Zofia kończyła Wydział Elektroniki i Telekomunikacji, Ewelina – cybernetykę. Potem koperta z przydziałem i w świat. Obie trafiły do 9 Pułku Dowodzenia Wojsk Lądowych w Białobrzegach. Dowodzą plutonami, szkolą młode poborowe wojsko.
– Wszystkie mity zostały gładko obalone – cieszy się ich przełożony pułkownik Zbigniew Ciekanowski. – Kiedy angażuję kobiety do szkolenia młodych, efekt jest lepszy. Żołnierz myśli sobie: Kobieta potrafi, a ja nie! I bardziej się stara. Poza tym kobieta łatwiej rozładowuje agresję i negatywne emocje, no i łagodzi obyczaje.
Przyznaje jednak, że z tym łagodzeniem różnie bywa. Kiedyś przez otwarte okno usłyszał solidną wiązankę posłaną damskim głosem. Pani chorąży dyscyplinowała szeregowca. Kiedy chcąc delikatnie zwrócić jej uwagę spytał, czy ze swoim chłopakiem też rozmawia w ten sposób, usłyszał: No pewnie, przecież mam lepszy czas na trzy kilometry.
Pierwsza sprawa przeciw kobiecie o stosowanie tak zwanej fali jest już w sądzie. Żołnierze skarżą swoją podporucznik o to, że znęcała się nad nimi psychicznie, zarządzała wielogodzinne ćwiczenia w pełnym uzbrojeniu i kazała robić pompki do upadłego. Według przełożonych podporucznik zarzuty to farsa, a żołnierze po prostu lekceważyli ją jako kobietę i nie chcieli oddawać honorów.
Wziąć pluton, iść w pole
W polskiej armii służy w tej chwili 576 kobiet – ok. 0,5 proc. stanu osobowego, co daje nam ostatnie miejsce wśród członków NATO (pierwsze miejsce zajmuje Słowenia – 19 proc., drugie USA – 15 proc.). Najliczniejszą grupę stanowią kobiety w oficerskim stopniu podporucznika (203 osoby) i stopniach podoficerskich (177).