Archiwum Polityki

Talerz z kantami

W Polsce trwa moda na ekologiczne jedzenie. Tymczasem większość produktów w sklepach ze zdrową żywnością ekologiczna jest tylko z nazwy. Co więcej, część z nich wcale nie jest zdrowa. Zdrowo tylko kosztuje.

Pokrzydowo koło Brodnicy to wrota na Mazury. Aleksandra i Mieczysław Babalscy prowadzą tu ekologiczne gospodarstwo rolne. Byli pionierami. Na 10 hektarach od 20 lat uprawiają zboża, owoce, hodują krowy, w przydomowej fabryczce produkują ekologiczne makarony i płatki. – Wygląda to sielsko, ale my tu naprawdę ciężko pracujemy. Zboże uprawiane tradycyjnymi metodami daje mniejsze plony, a wymaga więcej wysiłku – mówi Mieczysław Babalski. Droga od łana pszenicy do woreczka pszennych płatków, które po dodaniu mleka i owoców zmienią się w całkiem niezłe śniadanie, jest długa.

Po pierwsze – ziemia przez minimum dwa lata musi leżeć odłogiem. Oczyszcza się w ten sposób ze sztucznych nawozów i środków owadobójczych. Ziarna nie mogą być modyfikowane genetycznie. Babalscy sieją orkisz, starą odmianę pszenicy. W trakcie uprawy, zbierania, tłoczenia płatków i pakowania nie można korzystać ze środków chemicznych. Cały proces produkcji kontrolowany jest przez specjalne laboratorium, które wydaje gwarancję biologicznej czystości – certyfikat rolnictwa ekologicznego (patrz ramka). Choć uzyskanie certyfikatu jest czasochłonne i kosztowne, to bez niego o ekologii nie może być mowy.

Gotowe płatki zbożowe trafiają do handlu. W sklepie ze zdrową żywnością w warszawskim centrum Wola Park 300-gramowa paczka kosztuje 5,50 zł. Obok niej stoi większa, 400-gramowa za 2,50 zł. Sprzedaje je spółka Provita – Żywność dla zdrowia. Nazwa i hasło na etykiecie są tak zaprojektowane, aby rzucały się w oczy. I choć płatki Provity nie mają certyfikatu, stoją obok tych z certyfikatem na półce w specjalistycznym sklepie, który reklamuje się jako ekologiczny. Na oko zawartość torebek jest taka sama, więc wielu klientów kupuje najtańsze. I choć są przekonani, że ich śniadanie powstało bez chemicznych dodatków – w końcu kupili je w ekosklepie – nie mogą mieć tej pewności.

Polityka 8.2006 (2543) z dnia 25.02.2006; Gospodarka; s. 43
Reklama