Archiwum Polityki

Co gryzie Czerwonego Kapturka?

Czerwony Kapturek przynosi babci smakołyki, ale zamiast niej w domku zastaje złego Wilka, pada kultowa kwestia: „Babciu, jakie ty masz wielkie uszy!”, po czym do akcji wkracza dzielny Myśliwy i następuje happy end. Ale jak potoczyłaby się ta historia, gdyby Czerwony Kapturek zamiast słodką dziewczynką był zbuntowaną nastolatką, Wilk, dajmy na to, dziennikarzem śledczym na tropie, Myśliwy Drwalem, a właściwie aktorem przygotowującym się do roli drwala, Babcia zaś fanką sportów ekstremalnych z trzema „G” wytatuowanymi na karku? Cory i Todd Edwardsowie (scenariusz i reżyseria) podążają ścieżką wytyczoną przez twórców „Shreka”. „Czerwony Kapturek – prawdziwa historia” zachwyci dzieci warstwą wizualną, slapstickowymi gagami i piosenkami, dorosłych skusi zabawnymi aluzjami do popkultury – polską wersję językową opracował znany m.in. ze „Shreka” duet: Joanna Wizmur–Bartosz Wierzbięta. Głosów, co w przypadku kina animowanego jest już regułą, bajkowym postaciom użyczają gwiazdy, tym razem m.in.: Jolanta Fraszyńska, Piotr Machalica, Adam Ferency i Jarosław Boberek. Nowość jest w zasadzie jedna: filmu nie sygnuje żadne z uznanych studiów animacji, ale niezależny producent Maurice Kanbar. Disneyowi, Pixarowi i Dream Works rośnie silna konkurencja.

Aneta Kyzioł

Polityka 8.2006 (2543) z dnia 25.02.2006; Kultura; s. 56
Reklama