Dwa razy miała okazję usłyszeć o pośle Marku Kolasińskim opinia publiczna: gdy został ustanowiony księciem przez Polski Ruch Monarchistyczny i kiedy chciał posiadane budynki udostępnić PCK na lokum dla uchodźców z Kosowa. Propozycji nie przyjęto, okazało się bowiem, że owe budynki to nadające się tylko do kapitalnego remontu baraki. Marek Kolasiński nie jest typem posła-polityka lecz raczej biznesmena-posła: należy tylko do jednej komisji sejmowej (gospodarki), od początku kadencji zabierał głos na forum sejmowym zaledwie cztery razy, nie bierze udziału w publicznych debatach. Wśród parlamentarzystów zyskał sobie przydomek „Spięty”: – Zawsze się dokądś spieszy, coś załatwia, gdzieś dzwoni – mówi jego kolega klubowy. Wejście do Sejmu otworzyła Kolasińskiemu krajowa lista wyborcza AWS. Znalazł się na niej dzięki wsparciu Lecha Wałęsy, któremu w 1995 r. pomagał organizować kampanię prezydencką, oraz szefa kampanii parlamentarnej AWS – Janusza Tomaszewskiego. W wyborach startował jako przedstawiciel śląskich środowisk biznesowych głosząc, paradoksalnie, konieczność rozdzielenia polityki od gospodarki. Swym hasłem wyborczym uczynił walkę „o przedsiębiorczość uczciwą, moralną, efektywną i nowoczesną”. Jego ulotki głosiły, że studiował filozofię na KUL, ale dyplom uzyskał w Międzynarodowej Akademii Informatyzacji. Trzy lata później „Rzeczpospolita” ujawniła, że poseł nie ma wyższego wykształcenia.
Operacje posła
Od początku lat 90. Marek Kolasiński stworzył kilka lub nawet kilkanaście firm. Spółka akcyjna, kilka spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i parę firm zarejestrowanych jako jednoosobowa działalność występuje pod wspólnym szyldem Italmarca. Tylko różne końcówki nazw: MK lub KM, Vini lub A SA czy po prostu Marek Kolasiński, sygnalizują, że są to różne podmioty.