Archiwum Polityki

Blair na prezydenta?

Może inni zdymisjonowani prezydenci czy premierzy nie wiedzą, czym się zająć i jak zarabiać pieniądze. Najmłodszy w nowożytnej historii premier Wielkiej Brytanii Tony Blair po 10 latach premierowania nie ma z tym kłopotu. Dołączył, na pół etatu (z uposażeniem, bagatela, milion dolarów rocznie), do grona doradców banku JPMorgan Chase. Nic w tym dziwnego: rządy i wielkie korporacje publiczne chętnie zasięgają rad takich znanych banków. Zresztą Blair nie opuszcza sceny politycznej stricto sensu: pełni funkcję międzynarodowego wysłannika na Bliski Wschód. Ale konflikt izraelsko-palestyński nie wypełnia jego ambicji. Chciałby zostać pierwszym prezydentem Unii; jak wiadomo, w przyszłości prezydencja nie będzie rotacyjna co 6 miesięcy, jak dziś, lecz bardziej widoczna. 27 krajów powoła swego lidera na dwa i pół roku. Blair, jak dawniej, wygłasza porywające przemówienia. W pierwszej wielkiej mowie po odejściu z Downing Street nakreślił dylemat Unii: „Europa to nie sprawa lewicy czy prawicy, ale kwestia przyszłości albo przeszłości, siły albo słabości”.

O biografii Blaira piszemy na s. 53.

Polityka 5.2008 (2639) z dnia 02.02.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama