Jarosław Modzelewski, Obrazy rozproszone, Galeria Le Guern, Warszawa, wystawa czynna do 9.03.2008.
Są twórcy, którzy stale szukają, i tacy, którzy już znaleźli. Modzelewskiego wypada zaliczyć do tej drugiej grupy. Dość dawno wypracował sobie osobisty styl malarskiej narracji, ma ulubioną paletę barw oraz własny sposób patrzenia na otaczający świat i przenoszenia go na płótno, scenerie, do których stale powraca. Stąd kolejne wystawy Modzelewskiego są w pewnym sensie przewidywalne; nie spodziewajmy się tu zaskoczeń i nagłych artystycznych wolt. A równocześnie trudno odmówić sobie przyjemności oglądania tych prac. Właśnie dla tych walorów, którym artysta pozostaje wierny: skupieniu, poetyckiej, lekko sennej, atmosferze, subtelnej metaforze, nierzeczywistej realności czy – jak kto woli – nierealnej rzeczywistości. Na najnowszej warszawskiej wystawie pokazuje obrazy najnowsze, na niektórych spośród nich ledwie wyschła farba. To kolejne odsłony krainy imaginacji, którą już dobrze znamy i które w dzisiejszych zapędzonych czasach tchną spokojem, są jak haust czystej duchowości.