Zamknijmy domy dziecka – takie hasło miała akcja „Polityki” sprzed czterech lat, w środowisku pedagogów i nauczycieli pamiętana do dziś. Wtedy władze oświatowe grzecznie nam przytakiwały. Owszem, sierocińce to wylęgarnia kalek życiowych, to marnowanie pieniędzy i kwalifikacji personelu. Ale – jak się teraz może okazać – nie zadziera się z własną branżą, nawet dla dobra dzieci.
Zlikwidujmy sierocińce – apelowaliśmy przed czterema laty i pod naszym apelem podpisało się wiele osób publicznego zaufania, w tym politycy od lewa do prawa. Nie chodziło nam wtedy o zburzenie z dnia na dzień obowiązującego od dziesięcioleci systemu opieki nad osieroconymi i porzuconymi dziećmi, ale o upowszechnienie oczywistego poglądu, że pakując dziecko w koszarowy model chowania w kolektywie odbiera mu się szanse na udane życie.
Nie tylko u nas.
Polityka
23.2002
(2353) z dnia 08.06.2002;
Kraj;
s. 26