Agnieszkę B. zamordowano 23 czerwca 1995 r. Prokurator Tadeusz Kulikowski, dzisiaj zastępca prokuratora okręgowego, nadal jest przekonany, że wszystkie poszlaki dowodzą winy Wiesława P. Szczeciński sąd podziela ten pogląd i wszystkie wątpliwości niezmiennie interpretuje przeciwko Wiesławowi P. To, że oskarżony konsekwentnie nie przyznaje się do winy, traktuje jako okoliczność obciążającą. A w kuriozalnym uzasadnieniu drugiego wyroku otwarcie przyznaje, że być może zabił kto inny, ale skoro Wiesław P. nie mówi kto, to niech sobie siedzi.
Jacek K., którego w owym uzasadnieniu sędzia Teresa Wandzilak wskazuje jako prawdopodobnego mordercę, nigdy nie został oskarżony nawet o udział w zabójstwie. Prokurator Kulikowski uważa, że nie było takiej potrzeby. Czy trzeci proces cokolwiek wyjaśni? Wątpią w to prawnicy interesujący się sprawą; to nasza szczecińska sprawa Gorgonowej, im więcej czasu mija, tym bardziej rozmywa się gdzieś prawda – mówią. Obrońca Wiesława P. mec. Jerzy Konwisarz powiedział dziennikarzom: „W tej sprawie nie ma dowodów. Jest intryga, która niczym sieć pajęcza oplotła mojego klienta”.
Po swojemu
Wiesław P. ma dzisiaj 34 lata, żonę i 9-letniego syna. Jego o dwa lata starszy brat pasjonował się historią, zdał do liceum, został olimpijczykiem, wyjechał na studia do Warszawy. W latach 80. zaangażował się w działalność opozycyjną, był aktywistą NZS, w III RP został dziennikarzem i urzędnikiem państwowym. Fred poszedł do szkoły gastronomicznej. Potem na ochotnika zgłosił się do wojska. Zawsze pasjonowały go militaria w taki trochę infantylny sposób. Infantylny – to określenie często powtarza się w opowieściach o Fredzie.
Służył w obronie wybrzeża.