W rubryce „Polityka i obyczaje” wydrukowano kłamliwą informację o rzekomym pomyśle „ufundowania w Opatowie pomnika Armii Czerwonej” (POLITYKA 19). Nie jest to jednak własny materiał dziennikarzy „Polityki”, ale przedruk z publikacji red. Doroty Argerman „Wdzięczność dla okupanta” w „Naszym Dzienniku” z 29 kwietnia 2002 r. Świadczy o tym wypowiedź Witolda Grzebskiego z ZŻ NSZ, tamże m.in. zamieszczona.
(...) Fakty zaś są następujące: Pomnik autorstwa znanej rzeźbiarki art. Zofii Bimer-Wolskiej poświęcony żołnierzom polskim, partyzantom Ziemi Kieleckiej i żołnierzom radzieckim został odsłonięty w 1964 r. na rynku i przez ćwierćwieku istniał w krajobrazie miasta.
W toku transformacji ustrojowej pod pretekstem „naprawiania błędów historycznych” rada miejska uchwaliła rozbiórkę pomnika w rynku i przeniesienie go w inne miejsce. Pomnik rozebrano w 1991 r., ale do zestawienia go w nowym miejscu nie doszło.
W dziesiątą rocznicę rozbiórki Związek Żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego wystąpił – przy poparciu naszej organizacji kombatanckiej – do władz miejskich z wnioskiem o przyspieszenie wykonania uchwały w sprawie przeniesienia pomnika. Ustalono nową lokalizację i wykonano plan zagospodarowania otoczenia pomnika.
Rada miejska w 2001 r. uchwaliła realizację zaległego zobowiązania. Kampania przeciwników odbudowy pomnika zaowocowała cytowaną wyżej publikacją, którą wykorzystano w waszym tygodniku. Chcemy dodać, że pomniki są świadectwem określonych faktów. Ich likwidacja unaocznia żyjącym jeszcze uczestnikom tych wydarzeń, że współcześni manipulanci mają w głębokiej pogardzie i lekceważeniu ich dokonania i trud oraz ofiarę życia poległych, chociaż ta współczesność sięga korzeniami tamtych wydarzeń.