W czasach PRL przyjął się obyczaj wystosowywania listów otwartych, zazwyczaj protestujących lub biorących kogoś w obronę. Podpisanie takiego listu niosło ryzyko, wszak władza nie lubiła niepokornych. Ale też było to swoiste wyróżnienie, bowiem do złożenia podpisu zapraszano tylko mędrców i niekwestionowane autorytety. Wystarczy przypomnieć słynny „List 34” – faktyczną listę obecności największych sław polskiej kultury i nauki owych czasów. Dziś nie tylko staniała odwaga, nie tylko rzadziej pisuje się listy otwarte, ale i kryteria autorskie uległy daleko idącym przemianom.
Polityka
46.2002
(2376) z dnia 16.11.2002;
Kultura;
s. 52