Prawda stara jak teatr: aktor nie lubi, gdy znika w drugim akcie trzyaktowej sztuki. I już nie ma okazji, by przypomnieć się publiczności. Zdaje się, że obowiązuje to nie tylko w świecie kulis. W polityce wielkiej i całkiem malutkiej także. Stąd irytacja obsadzonych (na ogół przez siebie) w rolach gwiazd. Irytacja podszyta jest niepokojem: pozornie idzie świetnie, lecz nagle może zawieść szczęście, może omsknąć się nóżka, ręka zaś wykona pusty gest, zwisając w próżni.
Polityka
46.2002
(2376) z dnia 16.11.2002;
Groński;
s. 95