Nie tak dawno talk-show, po okresie wielkiej popularności, spadł w naszym kraju z piedestału, a pewne jego gwiazdy przy tej okazji zostały dość poszkodowane. W niezgodzie rozstali się ze swoimi stacjami np. Wojciech Mann i Krzysztof Materna („MdM”, TV Puls) czy Piotr Najsztub i Jacek Żakowski („Tok-szok”, Polsat). Niektórzy twórcy telewizyjni uznali publicznie talk-show za gatunek ginący, mimo że niemal każda z dużych stacji utrzymała w swym repertuarze przynajmniej jeden taki program. Widzowie mogli więc obserwować nieliczne talk-shows niczym żubry w rezerwacie, ale i oni mieli poczucie, że są to okazy należące raczej do przeszłości niż rozwojowe.
Jednak po raz kolejny sprawdza się teoria telewizyjnego wahadła – co się znudzi, prędzej czy później znów powróci na antenę. Najpierw reality-shows zdetronizowały talk-shows, a teraz – gdy produkcje w rodzaju Wielkiego Brata pozostały na ekranach w formie szczątkowej – coraz śmielej powraca stara, wypróbowana telewizyjna gadka z atrakcjami. W obecnym sezonie otrzymaliśmy już cztery nowe talk-shows (szykują się dalsze), a każdy z tych programów wart jest zauważenia, choć jeden z nich spadł już z antenty.
Zawrzało więc, a nawet zagotowało się w tej dziedzinie. I to dosłownie, bo przy kuchni TVN stanął Bogusław Linda, który zaczął przygotowywać potrawy dla zaproszonych przez siebie gości („Co ty wiesz o gotowaniu”).
Linda przy kuchni
Przy befsztykach nadziewanych gęsim pasztetem, podlanych sosem z kurek, podawanych na grzance, oraz czerwonym winie rozlewanym z eleganckiej karafki znany aktor i gospodarz zabawiał z wzajemnością swoich gości. Istniała jednak obawa, że widzowie tego programu mogą nabawić się, odkrytego niedawno przez brytyjskich psychologów, syndromu gastronomicznej dezintegracji (Dubbed Kitchen Performance Anxiety Syndrome).