Archiwum Polityki

Czerstwa bułeczka

Piszę do państwa niejako z zaświatów, bo musiałem zostawić ten felieton przed wyjazdem na miesięczną pracę w Kolonii, gdzie reżyseruję sztukę teatralną. Chociaż będę oglądał telewizję Polonia, to jednak od spraw polskich najpewniej się oddalę, co też można traktować jak urlop. Felieton nie zna urlopu, toteż przed wyjazdem patrzę w notatki, które obejmują różne spostrzeżenia i szukam takich, które zachowają aktualność.

Odnoszę wrażenie, że jest jakaś analogia między świeżością myśli i spostrzeżeń a jedzeniem, na przykład pieczywem czy mlekiem, które dzięki przemyślnym zabiegom producenta zachowują bardzo długo świeżość. Dzieje się to zawsze kosztem smaku – chleb, który nie czerstwieje, mleko, które się długo nie zsiada, są tylko surogatem produktów prawdziwie świeżych.

Podzielę się więc doświadczeniem w kontaktach z mediami, czyli z prasą, radiem i telewizją. Bywam tu po obu stronach barykady. Czasami zdarza mi się robić wywiady, czyli stawiać ludziom pytania przed kamerą. Kiedyś, we wczesnej młodości, robiłem takie wywiady na użytek czasopism filmowych i mam za sobą w późnych latach pięćdziesiątych szereg rozmów z twórcami francuskiej Nowej Fali, przed którymi udawałem dziennikarza, będąc w rzeczywistości studentem fizyki, a później filozofii i członkiem amatorskiego klubu filmowego w Nowej Hucie. Wspominam te wywiady jako traumatyczne doświadczenia, w których byłem świadom mojej głębokiej niewiedzy i wydawało mi się, że jestem naciągaczem wobec ludzi, którzy są wielkimi artystami (byli wśród nich Truffaut i Resnais), a do tego mają wielkie osiągnięcia na polu filmowej krytyki. Zadawałem pytania pokorne i banalne bojąc się zrazić rozmówcę.

W późniejszych latach robiłem wywiady w filmach dokumentalnych i z tych na długo zachowam w pamięci długą rozmowę z późniejszym prezydentem Rosji Borysem Jelcynem.

Polityka 45.2002 (2375) z dnia 09.11.2002; Zanussi; s. 105
Reklama