Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Teatr na deskach

Olgierd Łukaszewicz. Aktor, nowo wybrany prezes Związku Artystów Scen Polskich

Kilka dni temu odwiedził Warszawę dyrektor wiedeńskiego Burgtheater Klaus Bachler. Zapytałem go, czy w Austrii istnieje stowarzyszenie artystów teatru o celach tak szczytnych jak nasz ZASP. Powiedział, że nie. A związki zawodowe – pytałem. Istnieją, ale ich wpływ jest niewielki. Jak to się dzieje? Zwyczajnie – powiedział – my artystom dobrze płacimy. Wątpię, byśmy w Polsce szybko mogli zastosować tę receptę. Dlatego musi istnieć Związek Zawodowy Aktorów. I dlatego także musi istnieć ZASP – stowarzyszenie, które ma czuwać, by w gonitwie za groszem nie zapomnieć, do czego powołani są artyści sceny.

Polski teatr przeżywa trudny czas. Wiąże się on nie tylko z bezrobociem i biedą po obu stronach rampy. Nade wszystko teatr stoi przed koniecznością określenia swego miejsca w społeczności. Nie może grać przeciw władzom albo obok nich. Nie może im schlebiać, choć nie powinien ich też obrażać. Swymi działaniami powinien wpisywać się w szeroko zakrojony narodowy plan edukacji. W tym zakresie wypowiedzi ministra Celińskiego, które zbulwersowały wielu moich kolegów, odbieram jako ważny sygnał (chociaż wiele szczegółów tej wypowiedzi wolałbym złożyć na karb pośpiechu prasowego wywiadu). Nie uciekniemy od pytań o reformę polskiej sceny. reformę można jednak przeprowadzić tylko wraz z ludźmi teatru. Wspólnie.

Mamy wiele do zrobienia w związku. Chciałbym, aby wrócili tu wybitni artyści, którzy niechętnie biorą się dziś za pracę społeczną. Chciałbym wciągnąć z powrotem dyrektorów teatru, usuniętych przez niefortunną zmianę statutu. Reaktywujemy Radę Programowo-Artystyczną. ZASP musi mieć autorytet, by liczyć się jako partner w rozmowach z władzami samorządowymi; to one są gospodarzami teatrów w Polsce. Samorządowców właśnie musimy przekonywać o sensie istnienia scen.

Polityka 14.2002 (2344) z dnia 06.04.2002; Komentarze; s. 15
Reklama