Czytając recenzję Jacka Sieradzkiego z przedstawienia „Hanemanna” w Teatrze Wybrzeże (POLITYKA 6), popadłam w zadumę. Nie pierwszy to raz przeniesienie prozy na scenę okazuje się niewypałem. Na przedstawieniu nie byłam, książkę czytałam z zapartym tchem i nie wyobrażam sobie jak to wszystko, co w niej najpiękniejsze – a więc opisy, nastrój – można wyrazić na scenie. Ostatnio widziałam trzy podobne (tzn. adaptowane z prozy) spektakle: „Czarodziejską górę” Manna (w Teatrze Witkacego w Zakopanem, w reżyserii Dziuka), „Mefista” – również Manna (w Teatrze Polskim we Wrocławiu w reż.
Polityka
14.2002
(2344) z dnia 06.04.2002;
Listy;
s. 93