Archiwum Polityki

Epizody niczyje

Jeszcze w trakcie drugiej wojny światowej Polacy, chcąc określić Niemców pogardliwie, używali epitetu szwaby. Nie wiem, dlaczego piękna Szwabia, położona daleko od Polski, użyczyła swojej nazwy do wyrażenia niechęci – domyślam się, że tak się musiało stać za sprawą emigrantów, a ze Szwabii, podobnie jak z innych części Niemiec, ludzie kiedyś masowo wędrowali za chlebem.

Stolicę Szwabii, Augsburg, założył cesarz August i jest to uwiecznione w nazwie miasta, które ma ponad dwa tysiąclecia. Nas, ludzi spoza limesu, musi to wpędzać w kompleksy, bo wprawdzie czasem gdzieś koło Kalisza znajdują się jakieś zgubione rzymskie monety, ale w przeszłości nie było nam dane uczestniczyć w tej cywilizacji, która była kiedyś najdynamiczniejsza na całym globie i z której wywodzimy się wszyscy. Dziś w czasach, kiedy staramy się przyłączyć do rodzinnej zachodniej Europy, brak łacińskiego dziedzictwa z czasów cesarstwa rzymskiego musimy kompensować pamięcią cesarza Ottona i pamiętnego zjazdu w Gnieźnie.

Odwiedzając Augsburg dowiedziałem się, że to miasto do czasów wojny trzydziestoletniej górowało nad bliskim Monachium, było bowiem miastem rządzonym przez mieszczan, a Monachium stanowiło domenę królewską, a więc miało mniej niezależności. O potędze mieszczaństwa Augsburga świadczy ratusz z barokową złotą salą, która ma rozmach królewskich pałaców, a powstała z mieszczańskich pieniędzy takich rodów jak na przykład Fuggierowie (znani także z warszawskiej Starówki).

Szukając korzeni zachodniej Europy, trzeba się odwołać do mieszczaństwa, jego autonomii i ratuszy. Śledząc zasięg zachodniej kultury, możemy ponoć przyjąć w przybliżeniu, że sięga ona tak daleko, jak daleko stawiano ratusze, a więc były wybieralne rady miejskie, a samowola królów napotykała przeciwwagę.

Polityka 14.2002 (2344) z dnia 06.04.2002; Zanussi; s. 97
Reklama