Seryjny zabójca 37-letni Krzysztof Gawlik został skazany przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu na dożywotnie więzienie. Dopiero po 50 latach będzie mógł się ubiegać o przedterminowe wyjście na wolność. To najsurowszy wyrok z wydanych przez polskie sądy od momentu zniesienia kary śmierci. Gawlik, zwany Skorpionem, działając z pobudek sadystycznych, zabił pięć przypadkowych osób. Sąd uznał, że 50 lat, które bezwzględnie będzie musiał spędzić za kratami, daje gwarancję, że zbrodniarz nie będzie dalej zabijał. Bez tej klauzuli skazany mógłby już po 25 latach ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. – Kara dożywotniego więzienia z założenia powinna odbyć się do końca, ale skazany dostaje iskierkę nadziei, zachowuje szansę na powrót do społeczeństwa – mówi Marek Celej, rzecznik Krajowej Rady Sądowniczej. Krzysztof Gawlik, który starania o wyjście na wolność będzie mógł zacząć w wieku 87 lat, tej szansy raczej nie dostał. Więcej szczęścia mieli seryjni zabójcy osądzeni kilka lat wcześniej, według poprzedniego kodeksu karnego, kiedy już nie ferowano wyroków śmierci, a jeszcze nie skazywano na dożywocie. Eugeniusz Mazur za zabicie czterech osób dostał 25 lat, podobnie jak Mariusz Trynkiewicz, który z pobudek seksualnych zamordował czterech chłopców. Obaj po odbyciu połowy kary mogą starać się o warunkowe zwolnienie. – Problem w tym, że sąd penitencjarny orzekając po latach zgodę na przedterminowe zwolnienie nie ma tej wiedzy o skazanym co sąd pierwszej instancji – dodaje Marek Celej.