80 proc. młodocianych małżonków, którzy wstąpili w związek małżeński pod przymusem – z powodu ciąży – zupełnie traci chęć do życia, jakie przychodzi im wieść po ślubie – stwierdziła Urszula Kempińska z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Zielonej Górze. Większość tych związków rozpada się, dzieci wychowują dziadkowie, a jeszcze częściej – domy dziecka.
Zuzanna Celmer,
psycholog i psychoterapeuta:
W wieku, w którym ci nastolatkowie zawierają małżeństwa, rozluźnia się właśnie więź z ich rodzicami. Dzieje się tak dlatego, że młody człowiek szuka wówczas swej tożsamości: część rygorów z domu rodziców przyjmuje, z części się wyzwala, budując w ten sposób własny system wartości.
W przypadku natomiast, kiedy nastoletni małżonkowie zostają matką i ojcem, więź między nimi a ich rodzicami zerwana być nie może. Rodzice zmuszeni są do finansowania młodych, stawiają wymagania, udzielają rad. Młody tatuś i mama są więc znów traktowani jak małe dzieci. Czują się zagubieni, nie mogą znaleźć własnej tożsamości. Sytuacja zaczyna ich przerastać. Nie potrafią udźwignąć dwóch ról – małżeńskiej i rodzicielskiej, a zwykle mają jeszcze trzecią – uczniowską. Zaczynają się wzajemnie obwiniać za to, co się stało. Czują się w sztucznej sytuacji, jakby zamknięci z mało znaną osobą w ciasnej przestrzeni. Duszą się psychicznie.
Kiedy inni młodzi ludzie zajmują się sobą (bo to właśnie taki czas – samookreślania), oni czas ten muszą poświęcić sprawom, które powinny przyjść do nich dużo, dużo później.
W Polsce podwyższa się średni wiek zawierania małżeństw, a oni są jakby w sytuacji przeciwnej, na drugim biegunie.