W artykule Artura Górskiego o rozpadzie Jugosławii (POLITYKA 14) znajdują się niedokładności, np. „poszerzenie życiowego terytorium Serbii, między innymi o Albanię”, teza, że to Jugosławia zdecydowała się na zerwanie ze Związkiem Radzieckim w 1948 r., o niebotycznej inflacji w latach 60., teza, że na Gli Otok (nazwę podajemy za autorem listu – przyp. AG) niemal nikt nie przeżył, czy wreszcie że obecność wojsk amerykańskich powstrzymała Belgrad przed uderzeniem na Macedonię. Chciałbym też dodać, że Milovan Djilas nie wyemigrował do USA; miałem zaszczyt poznać byłego wiceprezydenta Jugosławii, i myśl o emigracji była mu całkowicie obca.
Prof. dr hab. Jerzy Wiatr
Od autora:
Oczywiście miałem na myśli terytoria, które Albańczycy uważają za rdzennie swoje, choćby Kosowo czy dzisiejszą północną Albanię. W zasobach Uniwersytetu Austin w Teksasie znajduje się mapa, powstała w 1912 r., na której zaznaczono terytoria, będące „serbską aspiracją” – sięgają one od Triestu po Albanię. Jeśli chodzi o obóz na wyspie Goli Otok, to Chorwaci traktują to miejsce niemal tak jak Polacy Pawiak – jest ważną częścią narodowej martyrologii (nie tylko chorwackiej) i chyba nie należy tragedii więźniów politycznych bagatelizować. Co do zagrożenia serbską inwazją na Macedonię: najlepiej chyba oceniał sytuację ówczesny prezydent tego kraju Kiro Gligorov, który w 1991 r. usilnie zabiegał o obecność wojsk amerykańskich w Macedonii, zdając sobie sprawę, że niepodległościowe aspiracje Skopje nie mogą się podobać w Belgradzie.